sobota, 31 maja 2014

rozmyślania około wakacyjne

No na wstępie to chyba nie wiem już co dla mnie znaczą wakacje... Może fakt, że nie muszę martwić się o studia? Nie mam już wakacji... Zostały gdzieś głęboko zakopane we wspomnieniach. No wspomnienia to jest dopiero piękna rzecz... Siedzisz sobie i nagle usłyszysz/zobaczysz/poczujesz coś, jakieś głupie słowo, przedmiot czy cokolwiek i nagle Boom! fala myśli, wspomnień, uczuć zalewa całego Ciebie. Nie możesz myśleć racjonalnie, z resztą kto wyrzuca taki stan z siebie? Dla mnie to zawsze jest takie uczucie jakbym zziębnięty wszedł do wanny z gorącą wodą... Nie, zdecydowanie nie chce tego wyrzucać z siebie... Wszystkie chwile które zostały mi w głowie to od zawsze były one moim najlepszym przyjacielem, do którego zawsze się mogłem uciec w potrzebie, to on mnie zawsze resetował i dawał kopa do dalszego poznawania świata.

   Miracles wychodzą w czerwcu (album two stepsów). Cuda... ja już ma swoje cudo - niedostępne, ale jakże piękne. Mogę jedynie podziwiać go z daleka, nie dam rady dotknąć, mogę jedynie patrzeć (ehh lipa). Co do albumu, to ja już teraz wiem, że spędze z nim wiele wiele nocy patrząc na mój magiczny świat i słuchając piękna muzyki połączonej w cudowny koktail z nocą. Tytułowy utwór "Miracle" to już potwierdza w stu procentach, że przy całym albumie wspomnienia polecą jak potok...

A kim jestem? W sumie najzwyczajniejszym na świecie kolesiem, który nikomu nie przeszkadza, żyje swoimi marzeniami, starając się je dogonić. Marzyciel to bardzo dobrze pasujące do mnie określenie. Marzyć uwielbiam i zawsze chciałem i starałem się możliwie jak najdokładniej bliskim mi osobom przekazać to co mam w serduchu... Niestety nikt nie potrafił chyba mnie zrozumieć, nie dziwię się w sumie, bo moje głęboko tkwiące marzenia są dziecinne i totalnie niepasujące do trudnego życia.

"Wyszedł ze swojej kajuty akurat wtedy gdy spokojny ocean zaczął odbijać w swoim obliczu to co działo się na nocnym nieboskłonie... Spokojna rozgwieżdżona, bezksiężycowa noc ukazała rój spadających gwiazd. Widok zapierający dech w piersiach... Spokojnie sunący statek przez wieczność. Ocean zlał się z niebem będąc jedną wielką płaszczyzną gdzie zawieszony trwał "błękit" - korweta żeglarska. Okalająca czerń nieskończoności poprzetykana cienkimi szwami w postaci gwiazd, które raz po raz pruły idealną czerń materiału swoimi spadającymi obliczami. Widząc ten obraz, był już pewny, że dobrze zrobił uciekając z domu za swoimi marzeniami... Cuda są na każdym kroku, trzeba jednak umieć je dostrzec. Zagmatwane życie nie daje nam jednak ani miejsca ani czasu by spokojnie przyjrzeć się tym cudom życia- pozornie błahym chwilom, które jednakże zmieniają na zawsze cały obraz naszego życia, zmieniają nasz byt tutaj na ziemi w coś niezwykłego, kreują nasze małe światy w głowach, gdzie możemy odetchnąć od codzienności i budować swoje własne człowieczeństwo... ehh.. Miracles"



sobota, 3 maja 2014

In Aeternum

   Jego myśli były rozwiewane niczym puch dmuchawca w ciepły majowy dzień. Brak skupienia był spowodowany tym, że wszędzie widział jej twarz, czy to w przejeżdżającym autobusie (a przecież dobrze wiedział, że jej tam nie ma), czy w supermarkecie ,gdy podchodził cały rozpalony, rozdygotany  do jakiejś kobiety, myśląc że to właśnie ona - młoda dziewczyna, która zawróciła jego głowę, porwała serce i uwięziła myśli na łańcuchu. Dlaczego nie zadzwoni do niej? Przecież może zgodzi się spotkać.
   Widywał ją zawsze codziennie przechodzącą przez ulicę, gdy wchodziła do budynku w którym pracowała. Piękne brązowe włosy lekko skręcone, zawsze rozwiane, gdyż przeważnie się spóźniała około dziesięciu minut - jak już zdążył ustalić na podstawie obserwacji. Jego zmysł detektywistyczny zdołał ustalić, że jest sekretarką w firmie. Zdobył numer - oficjalny do firmy, ale zawsze to numer. Dlaczego więc nie zadzwoni? Nie umówi się? Dlaczego w ogóle nigdy nie wybiegł po pracy i nie starał się ją dogonić i chociaż zamienić paru słów. Dobrze wiedział dlaczego. On niski patykowaty koleś, zupełnie bez szans w porównaniu z facetami którymi musiała się otaczać. Zawsze trzymał się na uboczu świata. Nigdy nie wtrącał się w sprawy ludzi wokół. Po pracy wracał do domu, i jego wolny czas zawsze był wykorzystywany na sen czy też czytanie książek. Noce zostawiał na swoje prywatne przemyślenia. Aż do teraz. Z jego rutyny pozostała jedynie noc, która przytłaczała go jej wizerunkiem : piękna zawsze lekko uśmiechnięta brunetka z lekkimi rumieńcami - śliczne brązowe oczy skryte za okularami. Pragnął z całych sił by ten obraz został wymazany z jego umysłu, by mógł uwolnić się spod działania tego czaru. Z drugiej strony nie wyobrażał sobie życia bez tego widoku. Dlaczego nie zadzwoni?
   W myślach był z nią na polanie za domem. Piękna rozgwieżdżona noc, małe miasteczko w dole, uśpione w części, jedynymi śladami życia były nieliczne światła w domach, które z tej odległości przybrały obraz zatrzymanych w ruchu świetlików. Tak, zatrzymany obraz świata - frozen moment, a on z nią tuląc ją w swoich objęciach chłonie ten niezwykły obraz. Obraz świata, spowitego srebrzystą poświatą nocy,  zapachem świeżo skoszonej trawy, cykaniem świerszczy i ciepłem jej ciała. Delikatnie przesuwając palcami po jej włosach czuł, że w tym momencie jest w raju - w swoim prywatnym nocnym raju - jego dusza ledwo trzymała się ciała ze szczęścia. Jej ciepły szept rozbrzmiewał w ciszy nocnej niczym pierwsze dźwięki pięknej sonaty księżycowej. W ciepłym czerwcowym powietrzu zaczęły unosić się pierwsze świetliki, jak małe gwiazdy krążyły wokół dwójki zakochanych w tej pięknej chwili. A oni trwali... Trwali w zatrzymanej chwili jego własnych marzeń...





In Aeternum