Farben Lehre, Happyshit i inne polskie dziadostwo muzyczne
Zaczynam komentować to dziadostwo... nic nie poradzę... mój gust muzyczny za każdym razem zostaje zgwałcony gdy słysze tekst piosenki typu "miłość to nie pluszowy miś, ani kwiaty, ani coś tam chuj wie co" czy "Z nieba przyleciał mój/Wielki przyjaciel/Kiedy lądował/Ja jadłem kanapkę" <-- ja się pytam co to za gówno liryczne... bełkot który próbuje naśladować Norwida, ale robi to tak nieudolnie, jak próbują naśladować bohaterów anime, spasieni cosplayowcy. Gdzie w tym polot, romantyzm, sens tworzenia piosenki? Ostatnio siedząc na przystanku dla rozbawienia mojej małej zacząłem śpiewać jakieś debilne wersy o tym co widzę typu "samochód jedzie, w drodze do miłości, gdy pije sobie mineralną życia" <- ku mojemu przerażeniu brzmiało to podobnie do tego punkowo popowego gówna którym karmią się młodzi ludzie doszukując w tym jakichś głębokich tekstów... Debilizm!! Ludzie ogarnijcie się! Muzyka ma być ucztą dla duszy a nie zbitkiem losowych porównań które gówno znaczą! tutaj macie małą porcję poezji muzycznej
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz